Czemu musimy cały czas się bać?

Od kiedy pamiętam a mam już po 30 zawsze uczono mnie i moich rówieśników że mamy się czegoś lub kogoś bać… Najpierw w wieku małego srajduna rodzice, babcia straszyli że jak nie będę jadł to nie urosne, a jak będę niegrzeczny przyjdzie po mnie Pan (ktokolwiek to był) i mnie zabierze. Tu akurat z tym Panem jest to dobra praktyka dla małych dzieci coby nie ufaly wszystkim. Potem szkoła… ucz się ucz bo będziesz tak jak Ci na budowie albo pod sklepem… Jakby im było źle ehhh. Pierwsza komunia i strach przed tym że jak nie będzie się umiało wymienić wszystkich tajemnic różańca to bozia (czytaj ksiądz) nas nie dopuści do komunii i co i znowu strach bo nie będzie prezentów…Liceum i strach przed dyrektorem który ganiał za palenie, a i tak wszyscy palili. MUSISZ IŚĆ NA STUDIA… Byle jakie aby studiować. Tak szególnie w czasach gdy tytuł magistra jest nieszanowany. Strach przed pierwszą praca oczywiście w 90 procentach osób była to praca niezwiązana z kierunkiem studiów, a tam szef, kierownik regionalny, kontrola ciągły strach… A na kontroli nigdy nie może być dobrze bo jakby kontrola nic nie wykazała znaczy że zła kontrola i nie potrzebna. I tak spirala strachu się napędza. Oczywiście znajdą się ludzi którzy napiszą że oni są kowalami swojego losu i co będzie to będzie ale napewno każdy miał pełne gacie nie raz. Zbliża się rata kredytu… Teraz starszą Pisem wcześniej PO każdy kanał w TV ma swoje strachy ulubione i nawet czasem lubię tą farse poobserwować. Tak w skrócie wygląda mój horror…

1 Like

ha, cześć, @Straznik - nie mogę się nie zgodzić! Kiedy zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo napędzamy się w Polsce strachem i obawą, które być może mają nawet jakiś bardzo prytmitywny sens (strach przed zwierzętami, które mogą nas zjeść), jak próbujesz przełamać tą spiralę?

Wbrew pozorom, strach i ostra, często niekonstruktywna, krytyka, są częścią wielu kultur, nie tylko w Polsce. Kapitalizm świetnie operuje strachem: brakuje dla wszystkich, więc musisz się zabezpieczyć, inaczej nie będziesz miał. Nie ma dzielenia się. Nie ma wspierania. jest walka o przetrwanie, kompletnie sztuczna w większości przypadków. Tak ja to obieram. Chyba najbardziej ten strach jest fundamentalny w turbokapitalistycznych państwach, takich jak Anglia czy Stany Zjednoczone, gdzie strach powala ludziom nosić broń i grodzić domy, i masz zgodę na to, żeby zastrzelić osobę, która przypadkowo weszła na Twój ogródek… Do tego dochodzi logika pracy i to, że władza pozwala siać terror. Widzę to w wielu miejscach i zastanawiam się, na ile jest to jakąś perwersyjną częścią ludzkiej natury, a na ile wychowywania i socjalizowania w nurcie takich wartości.

Mi pomogła wyprowadzka z kraju - bycie w obcych kulturach pozwala mi operować inaczej, bo nie muszę wpisywać się w pewne elementy jej narracji. Tak to sobie tłumaczę.

Cześć!
Ciekawy wątek, też nad tym trochę myślałem. Ciekawe jest, gdy np. nie ogląda się na codzień telewizji, nie śledzi za bardzo mediów, i po takim czasie detoksu włączy się telewizor - zauważam wtedy wyraźnie, jak intensywnie sprzedawane nam są emocje, wizje. Nagle coś staje się na odległość cześcią naszego świata, a tego nie zauważamy wobec siebie.
Wspomniałem tu o telewizji, ponieważ jest to narzędzie, które znakomicie nadaje się do transmisji strachu i innych wyrazistych emocji na odległość.

Sam temat wydaje się być dość złożony. Na pewno strach, to narzędzie, dzięki któremu łatwiej się ludźmi rządzi i manipuluje. Spójrzmy na stare baśnie i obecność w nich strachu, który ma dzieci wychowywać poprzez strach. Spójrzmy na czasu komunizmu w Polsce, gdzie była jedyna słuszna partia, a za wyrażane poglądy szło się siedzieć, albo było się pałowanym. Strach. Spójrzmy na obydwie wojny światowe, wcześniej czas zaborów, jak długi przecież.
Ja myślę, że ten strach istnieje w nas od pokoleń i jest przekazywany z pokolenia na pokolenie, przeżywamy go też jako źle doświadczona społeczność, identyfikująca się do tego z rolą ofiary. A on nas programuje i nosimy go, odwołujemy się do niego, chcemy go w ten czy inny sposób wyrazić.
Do tego niestabilna sytuacja ekonomiczna…która rodzi chyba ten naturalny strach o przetrwanie, bezpieczeństwo, choć to też zdaje się być nieco zaburzone, bo raczej w Polsce głodować nikt nie musi.
Do tego wszystkiego przemoc w rodzinach, nad którą społecznie się pracuje, ale myślę, że większość jej doświadczała, szczególnie we wcześniejszych pokoleniach. Czyli wtedy jest ten mój strach, przed wszystkimi wokół, który można bardzo łatwo wybudzić. Myślę, że potrzeba dobrobytu, trochę czasu spokoju, by takie rzeczy dostrzec i z tym strachem pracować. Bo czy łatwo jest zastraszyć, czy manipulować osobą, która jest odważna i z własnym strachem się zmierzyła?

Ostatnio dowiedziałem się, że to strach powoduje, że tak się polaryzujemy, dzielimy, izolujemy, oddzielamy dobre od złego i wrzucamy światopogląd w sztywne ramy, nie dopuszczając, nie mogąc tolerować tej naturalnej w nas ambiwalencji. Bo niewiele rzeczy jest po prostu czarne i białe.

Pozdrawiam i życzę dobrego czasu, bez strachu :wink: