Czy warto pracować w polskiej korporacji?

Jestem Magda. Zawodowo jestem aktywna od 4 lat. Mimo tak krótkiego stażu, zdążyłam już pracować w paru korporacjach na stanowiskach głównie z językiem niemieckim. Nazbierało mi zatem już trochę korporacyjnych doświadczeń, o czym postaram się pokrótce opowiedzieć.
Byłam świadkiem nierówności w zespole, już dosyć niesławnego donoszenia na innych i innych nieczystych zagrywek ze strony kadry kierowniczej. Zdarzyło się, że pracę, które wykonywałam, były poniżej moich kwalifikacji (często było to klepanie danych, które przy odrobinie chęci ze strony IT mogło spokojnie zostać zautomatyzowane) i często nie był w pełni wykorzystywany mój poziom niemieckiego. Kadra kierownicza była wybierana na zasadzie koleżeństwa niż kwalifikacji, co potem odbijało się bardzo negatywnie na zespole - raz, że budowało poczucie niesprawiedliwości i niepotrzebne podziały, dwa, że wybierane osoby często nie radziły sobie ze swoimi codziennymi obowiązkami i całą frustrację przelewały na zespół.
Ciężko było również zgłosić nieodpowiednie zachowania kadry kierowniczej np. działowi HR, ponieważ osoby pracujące tam przyjaźniły się z przełożonymi i managerami i nie były stroną obiektywną, kiedy ktoś do nich przychodził ze skargą.
Praca w korporacji to jak życie w dżungli. Jest ciężkie, ale też, z drugiej strony, uczy zahartowania. Teraz wychodząc z pracy, wszystko co się działo w ciągu dnia zostawiam w biurze, co wcześniej nie było takie dla mnie łatwe. Nauczyłam się rozdzielać sprawy na ważne i mniej ważne, np. osoby wredne kompletnie ignoruje i staram się przebywać jak najmniej w ich towarzystwie. Wyznaczyłam sobie cele w życiu i na nich aktualnie jestem skupiona, dlatego życie w biurze zeszło na drugi plan.
A Wy, drodzy czytelnicy, jakie macie doświadczenia w korporacji i co o nich sądzicie?

hej, @trefelek

(nie)stety, nie mam doświadczenia w pracy w korporacji - chociaz masa moich znajomych to robi, więc w pewnym sensie conieco o tym wiem, i historie lubią się powtarzać. Główna obrona korporacji to względne bezpieczeństwo (chociaż z tym można się spierać) pracy, niezłe zarobki no i możliwość separowania prywatnego życia od pracy, czego jako freelancerka nie umiem robić - moja codziennosc często wygląda jak ekscytujące wakacje, ale pracuję właściwie non stop, bo każde spotkanie, każda rozmowa, każda wyprawa są dla mnie potencjalnym źródłem kolaboracji i projektów. Więc tego w sumie zazdroszczę :slight_smile:
Wiem, że @Domi miała dość traumatyczne doświadczenia w pracy w korporacji - i ta atmosfera mobbingu, bullyingu, czy innego stresu i prześladowania są dość częstym elementem korporacyjnego klimatu. Czytam bez przerwy o tych fantastycznych startupach z Doliny Krzemowej i nie mogę się nadziwić.

Jak myślisz, skąd te frustracje? Czy praca jest po prostu mało inspirująca? Czy są to jakieś indywidualne traumy, które odbijają się na innych, a może stres, złe wynagrodzenie, i tak dalej?

Czy są jakieś mechanizmy, które pozwalają wam wpływać na styl i atmosferę pracy? Czy jest to tak hierarchiczne, że nikt nie waży się wystawić głowy i narzekać?