Od jakiegoś czasu nurtują mnie pytania - czy potrafimy być jeszcze bezinteresowni? Czy potrafimy działać dla dobra innego człowieka nie oczekując nic w zamian? Czy potrafimy się poświęcić?
Mam wrażenie, że coraz cześciej spotykam się z czymś, co można nazwać “fałszywą bezinteresownością”. Ktoś robi coś dla mnie, niby nie oczekując nic w zamian, jednak całą sprawę traktuje jako “zabezpieczenie na przyszłość”, aby wykorzystać ten fakt, kiedy przyjdzie odpowiednia pora. Wówczas ta osoba na pewno o tym przypomni, często w sytuacji, gdy osoba obdarzona tą “bezinteresownością” się tego najmniej spodziewa. Objawem tego będą na przykład pretensje. Takie stwierdzenia, jak “robię to tylko dla Ciebie”, chociaż nie wyrażają tego wprost, w podtekście przekazują informację “ale oczekuję, że kiedyś Ty też zrobisz coś dla mnie”… Tego typu zachowań jest coraz więcej. Coraz więcej “przyjaźni” jest opartych na takiej “bezinteresowności”. “Przyjaźnię” się z kimś, bo ma pieniądze, znajomości… Gdy to się kończy, kończy się też przyjaźń…
Z drugiej jednak strony - czy jednak można zrobić coś, co nie związane jest z żadnymi korzyściami? Jeżeli chodzi o korzyści materialne - na pewno tak jest. Nie zawsze oczekujemy, że za swoje działanie otrzymamy zapłatę (finansową). Jednak działanie bezinteresowne może przynieść znacznie większe korzyści. Jednak ich wymiar będzie niematerialny. Korzyścią może być satysfakcja z tego, że komuś pomogłem, poczułem się spełniony, pozostałem w zgodzie ze swoimi poglądami, przekonaniami.
Prawdziwa bezinteresowność objawia się zazwyczaj cicho. Nie każdego jednak na nią stać. Potrzebna jest tu na pewno samoakceptacja oraz docenianie własnej wartości i własnych osiągnięć. A z tym chyba też jest coraz większy problem…
hej hej, bardzo mnie zastanowił Twój post - póki co wrzucam tutaj dość niedojrzałe przemyślenia, ale znalazłam np. tą dyskusję w internecie (znasz angielski?) i daje ona obraz złożoności problemu: ethics - Is it possible to be truly selfless or altruistic? - Philosophy Stack Exchange
Zastanawia mnie, czy satysfakcja z pomocy, poczucie spełnienia z gestu, który nie przekłada się na materialne korzyści, ale “emocjonalne” korzyści, nie niweluje założenia, że robimy coś zupełnie bezinteresownie - w końcu dobre samopoczucie to też jakiś zysk. Ale może to drastyczna interpretacja?
Z drugiej strony “interesowność” wydaje się czymś naturalnym i uzasadnionym przez ewolucję - podążanie za własną korzyścią jest ważne w przetrwaniu, chociaż pewnie możnaby łatwo wykazać, że współczesny kapitalizm nakręcił tą charakterystykę jednostek i wypromował własny interes jako największe dobro. W pewnym sensie w świecie, w którym nierówności społeczne i ekonomiczne nieustannie rosną, interesowność staje się kluczowa do przetrwania - cała zero-jedynkowa logika systemu, w którym nie ma dość zasobów dla nikogo, wydaje się tylko popierać takie zachowania.
Co o tym myślisz? Czy są jakieś strategie, które pomogłyby nam inaczej ukierunkowywać się wobec drugiej osoby?
@alberto @martin @wlayche @markomanka - I know this would require some translation, but do you have some experience, or thoughts, a bit more mature than mine, on selflessness in human relations? (or, disinterest, as I saw it translated by google translate, but I am not convinced about the accuracy of this particular translation)?