Macierzyństwo jest wspaniałe - oczywiście są wzloty i upadki, ale ogólnie jest super. Kocham moje dziecko, męża, nie kocham natomiast mojej pracy. Trudno wszystko opisać w kilku tylko akapitach, ale postaram się uchwycić sens.
Po macierzyńskim wróciłam do pracy w korpo. Zaczęło się spokojnie, od wdrażania na nowe stanowisko, które miałam objąć już przed ciążą. Po jakimś czasie mój manager nałożył na mnie dodatkowe obowiązki, na co zareagowałam z zapałem, bo była to świetna okazja do nauczenia się czegoś nowego. Niestety, nie miałąm zapewnionego szkolenia (jakiegokolwiek!) dot. nowych obowiązków, więc starałam się sobie radzić jak mogłam, od czasu do czasu prosząc kolegów z zespołu o pomoc.
Po kilku miesiącach okazało się, że moje stanowisko zostanie zlikwidowane i w związku z tym mogę aplikować na inne w obrębie tego samego działu. Od tego momentu zaczęły się regularne follow upy mojej pracy, udowadniające mi na każdym kroku jak bardzo nie nadaję się do zespołu i ja Żeby była pełna jasność - zdaję sobie sprawę, że wiele kwestii “położyłam”, jednak żałuję, że nie dostałam dostatecznego wsparcia od moich współpracowników i przede wszystkim - szefa. Żałuję też, że odchodzę z firmy z poczuciem kompletnej porażki, po wielu latach pracy dla tej jednej korporacji.
Och, @Kalina, doskonale Cię rozumiem - przechodzę przez podobny scenariusz teraz.
Zastanawiam się, czy miałaś szansę spokojnie i dogłębnie przegadać sytuację z kimś przełożonym, albo chociaż znajomym z pracy? Czy wykorzystałaś wszystkie dostępne narzędzia? Zrezygnowałaś sama, bo nie mogłaś tego znieść, czy zostałaś zwolniona?
trudno jest wytłumaczyć skłonność zwalniania pracowników z doświadczeniem i wiedzą, biorąc pod uwagę, jak drogie i czasochłonne jest wdrażanie osoby na stanowisko, w kulturę firmy, jej mechanizmy. Czy nie masz wrazenia, że jest to z jakiegoś powodu związane z Twoim macierzyństwem? A więc dyskryminacja?
Daj znać, może uda nam się znaleźć jakieś wsparcie dla Ciebie