Sceptycznie

799px-Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_-_Janowa_G%C3%B3ra
Kościół w Janowej Górze

Jestem z Dolnego Śląska, tutaj się urodziłem, wychowałem i tak już raczej zostanie. Bywałem w różnych miejscach, ale to jest moje, tu przynależę. Ja nie tylko jestem przeciwko UE, ja jestem przeciwko jakimkolwiek formom na siłę zrzeszania się ludzi. Tak samo jak jestem przeciwko normom unijnym NA WSZYSTKO, które są nam narzucane bezrefleksyjnie. UE była potrzebna Niemcom i Francji, bo to oni rozkręcali większość wojen. Uważam, że to jest możliwe, żeby Polska była poza UE, ale do tego trzeba polityków z charakterem, którzy sprzeciwią się absurdom i wtedy można działać na własną rękę. Są kraje, które to potrafią.

Jest kilka korzyści z obecności w strukturach: przepływ ludzi i towarów, ale ten kij też ma dwa końce. Bo np. brak kontroli na granicach jest też dużym zagrożeniem. Nie zawsze tak sceptycznie podchodziłem do spraw społecznych. Dawno temu popierałem całym sercem Solidarność, działałem jeszcze jako dziecko. Także pamiętam jak to wyglądało i obserwowałem proces zmian, jak pozmieniało się na gorsze i dlaczego ludzie powyjeżdżali za granicę. I wiem dlaczego nie ma przemysłu w moich stronach, ale za to jakieś specjalne strefy ekonomiczne, gdzie niemieckie i belgijskie firmy mają zwolnienia z podatków. Polskie nie mogą tam być. A pracują tam…Ukraińcy, czy jak w Żarnowcu Filipińczycy. No bo jak nie ma czterech milionów młodych ludzi, to trzeba ich ściągnąć z zagranicy. O ile chce się utrzymać wzrost gospodarczy na siłę. Także mój optymizm uleciał po 1990 roku, kiedy to powinienem z racji wieku tryskać pozytywną energią. Widziałem co się wówczas u nas działo, jak ludzie z dnia na dzień tracili pracę, prężne firmy przejmowane były za bezcen.

W Szwajcarii też mamy kapitalizm i nie ma takich problemów. To chyba mentalność homo sovieticus tak ukształtowała nasz kapitalizm. A perspektywa nie przedstawia się kolorowo, bo ludzie wciąż wyjeżdżają. Przynajmniej z mojego środowiska- Dolnego Śląska. Powoli robi nam się „pustynia” pod każdym względem: demograficznym, gospodarczym. Moje miasto to miejsce, do którego przyjeżdżasz na jeden dzień i wyjeżdża. Tu nikt na dłużej nie zostaje. Młodych wysya Wrocław, część tam zostaje, a reszta rusza w świat. No dramat. Gdyby oni poznawali świat i wracali, to super, ale oni nie wracają. Ludzie stracili nadzieję na jakąkolwiek zmianę. Już z tym nie walczą, tylko wyjeżdżają. Inna sprawa, że tutaj nie ma nikogo z „dziada pradziada”. Wszyscy tutaj są przyjezdni. Moi przodkowie przybyli ze Wschodu, z okolic Lwowa.

Wracając do UE. Myślę, że z 10 lat potrwa jeszcze nasza przygoda w tej organizacji. Co ciekawe kiedyś byłem bardziej radykalny w swoich poglądach, nawet agresywny. Od zawsze twierdziłem, że ta cała impreza z UE ma służyć Niemcom i Francji i miałem rację. Połowa inwestycji realizowanych w budownictwie i przemyśle są z Niemiec, materiały i firmy. A my tylko pracujemy. Jesteśmy takim Bantustanem dla nich. Traktują nas z góry, awanturują się w restauracjach, że nie mówi się po niemiecku. Nie ma komu budować społeczności, a młodzi mają telefony zamiast mózgu.

Jak można by to zmienić? Myślę, że to kwestia podatków. Jak są złe podatki, to się źle zaczyna dziać. Ludzie uciekają do miejsc, gdzie zostaje im w kieszeni, gdzie mają lepsze perspektywy, lepszy socjal. To jest proste. A u nas nie ma odpowiedzialności za sprawowanie urzędów, za podejmowane decyzje. Tutaj nie ma poczucia odpowiedzialności, poczucia wspólnoty, zbieranina ludzi zewsząd. Panuje taka mentalność, że „przyjadą Niemcy i tak zabiorą”. Są tutaj domy, które nie były remontowane przez długie lata, bo „po co naprawiać skoro ktoś w końcu po to przyjdzie”. I to najlepiej oddaje mentalność tego regionu. Często się słyszy, że ludziom zarzuca się poglądy faszystowskie, czy nacjonalistyczne, a ludzie często bronią tylko swojego interesu. A władze, te same od dwudziestu lat zajmują się tym samym, czyli niczym. Robią jakieś skwerki, pierdoły, rzeczy, które nie mają przełożenia na gospodarkę.

Sceptyk 40+
Artysta, nauczyciel, wychowawca trudnej młodzieży

2 Likes

Cześć, dziękuję za bycie tak szczerym na publicznej platformie.

Wydaje mi się, że niezadowolenie dotyczy raczej rządu i krajowego i lokalnego systemu politycznego niż cudzoziemców. Czy to możliwe, że zasadniczo ci ludzie nie są przeciwko Niemcom, Francji i UE jako systemowi? Czy to możliwe, że sprzeciwiają się temu, jak ta struktura gra w Polsce?

@Pepe :

PS Mój komentarz został przetłumaczony z angielskiego na polski za pomocą google. Proszę wybaczyć błędy!

cześć @Sceptyk (u)! Twoja historia przypomina mi trochę o tym, co napisał Arek - Region twardo stąpający po ziemi

Opowiada on o mieszkaniu w województwie łódzkim, które głosuje na PiS ze względu na swoją antykomunistyczną i antyniemiecką przeszłość. Nie wiem, czy się z nim zgodzisz, czy widzisz coś wspólnego w tej historii?

Ja z kolei ciekawa jestem przede wszystkim tego kapitalizmu post-socialistycznego i tego, co Twoim zdaniem nie działa w Polsce w porównaniu ze Szwajcarią. Czy są jakieś szczególne rozwiązania polityczne, mechanizmy, które Twoim zdaniem tak świetnie sprawdzają się poza Polską?

Z ciekawością przeczytałem tą wypowiedź. Szczególnie akapit o Bantustanie :slight_smile: I widzę, że Sceptyk dosadnie, choć moim zdaniem, bardzo prawdziwie oddał to jak działa UE. Ma swoje plusy ale jednak zamiast kompleksowego rozwoju staliśmy się dla NIemiec i innych państw Zachodu “przestrzenią neokolonialną”. Za kolorowe paciorki dajemy tania siłę roboczą. A jak już coś fajnego zrobimy (firmy transportowe, meble) to nam się to ucina jakimiś regulacjami unijnymi. Mamy robić w niemieckiej fabryce i cieszyć się z nowego aquaparku. A infrastruktura i rozwój technologiczny? To nie dla Buszmenów ze Wschodu.