Dosyć niedawno „stary” kolega jeszcze z czasów studenckich przedstawił mi platformę edge ryders I poprosił mnie o podzielenie sie swoimi przemyśleniami. Prośba ta dosyć ogólna wywołała u mnie spore zdziwienie powiększone poprzez fakt zupełnej nieznajomości wyżej wymienionnego medium. Jakiś czas zwlekałem ze swoim wpisem, częściowo ze względu na napięty grafik a po części ze względu na wahanie dotyczące wyboru tematu mych przemyśleń. Całemu temu procesowi praktycznie od samego początku towarzyszyło pewne poczucie niechęci, z którym musiałem się zmierzyć i ktore okazało się poniekąd tematem tego wpisu. Uświadomiłem sobie bowiem, jak niechętnie dzielę się swoimi przemyśleniami w tego typu portalach czy też nawet jeśli chodzi o wszelakie media społecznościowe. Mówiąc serio nie pamiętam kiedy ostatni raz dzieliłem sie swoją opinią czy też komentowałem jakikolwiek szerzej poruszany publicznie temat. Nie wynika to bynajmniej z braku własnej opinni czy też ignoracji. W pewnym momencie uznałem że jest to po prostu coś co zupełnie nie ma sensu. Jest bezproduktyne - zatem marnuje mój czas. Jaki sens ma bowiem prowadzenie dyskusji czy też dialogu w świecie, w którym nikt nie chce zmienić swojego zdania czy też wyciągnąć wniosków. W którym panuje zupełny brak poszanowania dla poglądów drugiej osoby. Coraz więcej osób reprezentuje coraz bardziej skrajne poglądy. Zarówno z lewa jak i z prawa, począwszy od polityki poprzez lifestile, odżywianie, modę, technikę, religię… Otoczeni jesteśmy cała bandą neofitów, ekstremistów odpornych na wszelką dyskuję, dalekich od wyciąagania wniosków, szybkich za to do narzucania innym swego światopoglądu czy też stylu życia. Zjawisko to pokrywa pełne spektrum społeczeńswa i zdaje się jedynie narastać z biegiem czasu. Niemal niemożliwe jest już odnalezienie w sieci miejsca gdzie ludzie o różnych poglądach mogliby dyskuować w duchu szacunku dla siebie nawzajem. Osoby pewne wyższości swych poglądów na świat i stylu życia zdominowały dyskusję w internecie.
Medium, które dało nam wolność w tak wielu aspektach okazało się totalnie dysfunkcyjne jeśli chodzi o wymianę oraz szacumek dla różnych opinii. W sytuacji, w której tak krytykujemy polityków za sposób dyskusji oparty głównie na wzajemnym przekrzykiwaniu się, nie jesteśmy w stanie wznieść się poza swoje spektrum widzenia swiata i odnieść z szacuckiem do pogladów innych niż nasze.
Internet staje się jedynie źródłem wiedzy a z drugiej strony hejtu. Coraz mniej w nim kreatywnośći wywołanego wspóldzieleniem odczuć i przekonań milionów użytkowników. I jest to trochę smutne.
cześć @grw123, przepraszam, że tyle zajęło mi odpowiedzenie na Twój post, ale jesień była szalona
Wyobrażam sobie, że zaproszenie kogoś do opowiedzenia o sobie na jakiejś kompletnie obcej platformie brzmi dziwnie - i wciąż się z tym mierzymy, żeby zmienić ten odbiór i stworzyć tutaj dokładnie taką przestrzeń, której, jak sam mówisz, nie ma w Internecie, zdominowanym przez trolli, osoby, które wyspecializowały się w szerzeniu jadu i wywoływaniu mało kontruktywnych podziałów. Internet jest “złamany”, czy raczej zepsuty, jak pisało wielu znawców w podsumowaniach ostatniej dekady. Wielkim firmom udało się go ukraść, zmonopolizować i podporządkować logice, która nie sprzyja dyskusji. Ale, czy ta nie jest nam mimo wszystko potrzebna?
Czy wierzysz, że jest wciąż możliwość spotkania się z obcymi online i prowadzenia z nimi ciekawego, wartościowego dialogu - nt. wartości na przykład - który może nie przekona ich do zmiany zdania, ale pozwoli nam mieszkać obok siebie bez podejrzliwości czy niechęci?