Zniszczymy się własną bronią…Temat jaki coraz częściej mnie nurtuje to fenomen urządzeń elektronicznych ( głównie jednego-telefonu komórkowego). To czym na przestrzeni lat stał się dla nas zlepek płytek i kabelków uwieńczony wyświetlaczem przechodzi ludzkie pojęcie. Ziemianie nie potrafią już iść na koncert i się bawić bo w jednej ręce musi być telefon, który uwieczni to zdarzenie. Przecież caly świat musi wiedzieć co robimy w danym momencie. Jak ktoś nie istnieje w sieci to go nie ma… Gdziekolwiek nie spojrzymy ludzie gapią się w wyświetlacz telefonu. A to w pociągu, tramwaju, kolejce do lekarza, przy niedzielnym obiedzie u mamy i nawet na luksusowych wakacjach. Każda zwykła czynność życiowa prowokuje nasze myślenie na temat uwiecznienia danej chwili i „ sprzedania” jej innym w mediach społecznościowych. Bo przecież najważniejsze jest wiedzieć co Karolina zjadła dzisiaj na kolacje albo jakie buty kupił Karol. Lubimy się oceniać i porównywać. Ciągle się ścigamy i kreujemy swój wizerunek. A wystarczy na moment się zatrzymać i pomyśleć-po co nam to wszystko? Czy nie lepiej korzystać z danej chwili tu i teraz wyciskając ją jak cytrynę, zamiast kombinować jak tu się ładnie ustawić do selfie. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że jedyne co musimy to umrzeć. Więc nie spinajmy się, czerpmy z życia garściami i pamiętajmy, że żadnemu pseudo znajomemu w sieci nic nie musimy udowadniać. Życie jest tu i teraz!
Lotta