Życie na rencie

Na komisję lekarską staję co pięć lat. Członkowie komisji patrzą w opinię lekarza psychiatry i na tej podstawie przyznają świadczenie na kolejny okres.

Teoretycznie osoby w mojej sytuacji mogą pójść do pracy, jednak w praktyce często okazuje się to niemożliwe.

Dziewiętnaście lat temu zdiagnozowano u mnie schizofrenię paranoidalną. Od tamtego czasu jestem pod stałą opieką lekarską, przyjmuję dostosowane leki i dzięki temu funkcjonuję całkiem dobrze. Mam liczne grono znajomych i różne pasje, jednak wciąż czuję brak zrozumienia dla mojej sytuacji. Skończyłem studia. Mam tytuł „krytyk i promotor dzieła plastycznego”. W tamtym czasie byłem pełen entuzjazmu i szczerze dumny, że kończę studia więc na fali tego optymizmu zanosiłem swoje CV gdzie tylko mogłem: do domów kultury, galerii sztuki. Chciałem pójść do pracy zgodnej z moim wykształceniem. Jednak nikt nie odpowiedział . I oczywiście po kilku miesiącach się zniechęciłem. Okazało się, że moje umiejętności i wiedza są mało warte kiedy pracodawca widzi, że mam w orzeczeniu wpisaną chorobę psychiczną. Bardzo mnie to demotywuje, bo chciałbym być terapeutą zajęciowym. To jest moje największe marzenie. Skończyłem też stosowny kurs, jednak na chwilę obecną mam marne szanse na taką pracę. Nie poddaję się jednak, wciąż szukam takich ogłoszeń o pracę.

Widzę wyraźnie jak osoby z chorobami psychicznymi są traktowani w społeczeństwie: źle.

Ogólnie staram się myśleć pozytywnie o swojej przyszłości, ułożyć sobie życie osobiste i zdobyć jako taką niezależność, jednak jest to niebywale trudne. Mam drugą grupę inwalidzką i w takim przypadku renta wynosi dziewięćset złotych. To jest kwota poniżej minimum socjalnego w Polsce.
Tak jak wspominałem wcześniej mogę pójść do pracy i „dorobić” nawet drugie tyle. Jednak problem jest w tym, że oferowane prace są najmniej atrakcyjne: dozorca, szatniarz, praca na zmywaku w restauracji. A ja skończyłem studia, pięć lat sumiennej pracy i pokonywania swoich słabości. Setki przeczytanych książek, praca badawcza i mimo to jedyną dostępną ofertą pracy na dzień dzisiejszy jest bycie szatniarzem.

Myślę, że to wynika z kilku czynników: przede wszystkim z uprzedzeń ale też sposobu w jaki traktuje się osoby z problemami psychicznymi. Zanim poszedłem na studia chodziłem do ośrodka dziennego. I tam cały dzień wypełniały nam następujące czynności: lepienie z gliny, de coupage, zajęcia plastyczne a dla ambitniejszych kółko teatralne. Za namową przyjaciół postanowiłem zrezygnować z tych zajęć i aplikować na studia. Jednak osoby, które wciąż korzystają z takiej formy terapii nie zdobywają żadnych praktycznych umiejętności, które są przydatne w codziennym życiu. Są chowane pod kloszem i tam już zostają. Mi się udało, bo mam ogromne wsparcie w bliskich i rodzinie oraz naturalną ciekawość świata i chęć do nauki. Mam poczucie, że wiele osób, które poznałem lecząc się także ma duży potencjał jednak nie mają jak go realizować ponieważ nikt w nich nie wierzy i nie wspiera ich rozwoju intelektualnego.

Moim zdaniem takie traktowanie sprawia, że osoby z chorobami psychicznymi jeszcze bardziej się izolują od społeczeństwa. Widzę to po sobie. Jeszcze dziesięć lat temu często chodziłem na wystawy, wernisaże, koncerty. Uczestniczyłem w kulturze. Dziś czuję ogromne zniechęcenie do kontaktu z obcymi ludźmi i wolę poczytać książkę albo zagrać w planszówkę z kimś znajomym.

Jeśli chodzi o fajną, czyli satysfakcjonującą pracę, którą wykonuje osoba ze schizofrenią to znam taki jeden przypadek. Młoda kobieta, którą pamiętam ze szpitala dostała pracę na recepcji, bo lekarz prowadzący dostrzegł w niej potencjał. Z tego co wiem dobrze sobie radzi w tej pracy.

Ale to był jeden taki przypadek na prawie dwie dekady mojego leczenia. O czymś to świadczy.

_

2 Likes

Cześć @Bruno, witamy w EdgeRyders! Nazywam się Noemi i poświęcam swoje życie na łączeniu ludzi poprzez dialog i wspólną pracę nad problemami. Podziwiam Twoją odwagę i podzielenie się tą historią, bo jak wiadomo, przyznanie się do niestabilności nie jest łatwe.
@AskaBednarczyk podzieliła się także niesamowitą historią choroby przewlekłej - czy coś w jej doświadczeiach brzmi dla Ciebie znajomo? Może możesz zostawić komentarz z radą lub podpowiedzią z własnego doświadczenia?

Jak my, jako edgeryders, możemy Ci pomóc? Czy przyłączyłbyś się do spotkania, które organizujemy jesienią w Polsce, aby poznać innych i znaleźć nowe pomysły, współpracę i wsparcie?