30+, pokolenie niewykorzystanych szans

Urodziłam się w połowie lat 80, więc występuje tu jako przedstawiciel 30+ :slight_smile: Ostatnie 20 lat było okresem ogromnych zmian gospodarczych i politycznych w Polsce, a co za tym idzie - zmieniło nas jako społeczeństwo. Dzisiejszy Typowy Janusz jest lata świetlne od Janusza z moich dziecięcych lat.
Gdy byłam w podstawówce poziom życia mojej Rodziny od Rodziny kolegów, nie różnił się. Te same meblościanki, sałatka warzywna na obiad, wąsy u Taty. Czułam się bogata, bo jeździliśmy w wakacje nad morze i Rodzice dość szybko zakupili Fiata126p :slight_smile: Po wejściu w pełnoletność i XXI wiek życie nabrało rozpędu. Okazało się, że świat jest szerszy i ciekawszy niż w świecie rodziców, a świat stoi przed nami otworem. Nowe zawody, rozwój technologii, otwarcie granic. Moje pokolenie jeszcze nie dostało sygnału, że świat leży u naszych stóp i możemy robić wszystko i wszędzie (to otrzymali Millenialsi), ale już nam szepnięto, że można sięgnąć po więcej. Jeśli tylko jesteś wystarczająco dobry. Lub masz szczęście lub znajomości. Żeby wykorzystać zmiany potrzebny był wysiłek - odwaga, nauka języków, wysiłek trudniejszych studiów. Nie każdy się podjął, nie każdy był gotów lub mógł. Dziś moje pokolenie odczuwa frustrację za straconymi szansami lub tymi, jakie nam obiecano, a nie dano. Bo niby świat stał otworem, ale w domu powtarzali, że ciężką pracą dojdziesz do sukcesu, a lepszy wróbel w garści itd. Pierwsze wolne pokolenie niosło na sobie brzemię strachów swoich Rodziców. Stanęli w progu, widzieli ten ekstra świat pełen możliwości, ale nie wyszli za próg zbyt daleko, nie sięgnęli tak daleko, jak ich młodsi bracia. Owszem, dziś z własną rodziną raz do roku nie jeżdżą nad Bałtyk, ale do Grecji, ale niesmak pozostaje - sąsiad poleciał na Malediwy? Mają średni samochód rodzinny, a dlaczego nie fajniejszy jak młodszy kolega z bloku? Kupują nowy model komórki co dwa lata, ale młodszy kolega w korporacji ma co chwilę - jak on to robi? Przecież skończyłem studia, pierwszy w rodzinie - czy to nie wystarczy by płacili mi godnie? Rodzą się im dzieci i wysyłają ich na fajne zajęcia dodatkowe żaląc się pod salą, że “za naszych czasów nie było takich możliwości, nie mogłem grać w klubie w piłkę bo nie istniały wówczas, a mój syn dziś nudzi się na wszystkim: i na piłce i na karate, może zawiozę go na tańce?”. Tkwią między strachem, bo wiedzą jak może być ciężej, a chęcią sięgnięcia po więcej i spełniania potrzeb na już, bez oczekiwania. Bez godzenia się na to, co nie do końca satysfakcjonuje. Zabrakło odwagi, może nasze dzieci dotrą dalej?

2 Likes

Cześć @Mila, bardzo miło cię poznać. Wasza historia wiele uzasadnia moją (napisałem ją tutaj po angielsku).

Dorastałem również w latach dziewięćdziesiątych. Moi rodzice mieli Oltcit, a moja siostra i ja bylibyśmy bardzo zadowoleni z naszych corocznych wakacji nad Morzem Czarnym w Rumunii.
Miałem szczęście pracować za granicą zaraz po studiach. Pensja była dobra i niekoniecznie zamierzałem się wyprowadzić z kraju. Ale aby zarabiać na życie pracując w naukach społecznych lub w organizacji pozarządowej, naprawdę musisz być dobry lub bardzo kreatywny i wymyślać nowe sposoby pracy.

Najgorzej bałem się opuścić mój kraj z powodu banalnej historii: „w poszukiwaniu lepszych możliwości”. Bałem się, że będę cyniczny. Na szczęście wyszedłem z innych powodów. Niestety widzę ludzi, którzy zaczynają z dużą energią, a kiedy nie mogą nic zrobić, aby zmienić standard odejścia, idą lub rezygnują z innych prac.

Teraz odnoszę się bardziej do sposobu pracy Millenialsów.
Moje problemy są bardziej takie:

Czy bierzesz udział w warsztatach w Polsce? Czy bierzesz udział w warsztatach w Polsce? Chciałbym cię poznać, ale zamierzam uczestniczyć w 2 w Serbii, w ramach tej samej społeczności - POPREBEL. Łączymy ludzi w Polsce, ale także w Czechach i Serbii.

Przepraszam za błędy językowe, do pisania używam tłumacza google.

@Mila
O jakże trafne podsumowanie sytuacji, w której znalazło się nasze pokolenie. Świetnie ujęłaś słowami to co czuję. Jak się okazuje jest nas więcej :slight_smile: Niestety strach i frustracja towarzyszą naszemu pokoleniu chyba bardziej niż temu wcześniejszemu i temu młodszemu. Z jednej strony pamiętamy mgliście te słynne lata 90., czasem nawet końcówkę PRL (moje pierwsze świadome wspomnienie dotyczy stania w kolejce po cukier :wink: ) z drugiej jesteśmy pokoleniem dla którego “świat stał otworem”. Pytanie, który to był otwór. Jednocześnie nie zazdroszczę sytuacji w jakiej znaleźli się nasi rodzice będąc w naszym obecnym wieku. Pamiętam lata 90. - pochodzę z rodziny tzw. robotniczo - chłopskiej, moi rodzice w żadnym wypadku nie zyskali na transformacji ustrojowej musieli być naprawdę sfrustrowani przemianami jakie zachodziły w Polsce wtedy. Permanentne widmo utraty pracy, śmieszne pensje tracące na wartości wskutek uwolnienia cen i wszystkie bolączki wczesnych 90. Ciekaw jestem czy o 30 kilku latkach z Europy Zachodniej też możnaby powiedzieć, że są straconym pokoleniem? Czy to raczej bagaż doświadczeń naszego pokolenia z krajów postkomunistycznych, które w l. 90. przeszły prawdziwą rewolucję uwarunkowań życia społecznego. Swoją drogą, to przemiany lat. 90. w jakiś sposób przypominają mi uwłaszczenie chłopów w połowie XIX w. - niby pojawiła się wolność osobista, przemieszczania się i zdobywania wykształcenia, prowadzenia działalności gospodarczej, ale tak naprawdę proces ten przyniósł nędzę dla wielu rodzin. Nadzieje i oczekiwania zostały pobudzone pojawieniem się “wolności” nie są jednak dostępne dla wszystkich.

1 Like

Pepe, mam osobistą ciekawość pośród całego rozczarowania: jakie według ciebie są rzeczy, które są dobre dla naszego pokolenia, dzięki tej nowej wolności słowa, swobody przemieszczania się, dostępu do informacji itp.? Jakie są najlepsze rzeczy, które niektórzy z twoich znajomych robią w wyniku tego, że są dziś na tym świecie?

Dla mnie ważny jest fakt, że mogę wybrać swoją walkę. Mogę zostać, mogę odejść, mogę zmienić pracę i wypróbować różne rzeczy. Życie nigdy nie jest łatwe, ale nie było też łatwe dla innych pokoleń. Być może było to łatwe dla pokoleń lat 60. żyjących w latach 50. w świecie zachodnim. Ale inne niż to?

Znowu przepraszam za błędy gramatyczne!

Nie będę wcale oryginalny w swoich stwierdzeniach. Za największy plus jaki przyniosły nam zmiany społeczno-polityczne w latach 90. i na początku XXI w. uważam właśnie swobodę przemieszczania się, możliwość podjęcia pracy i nawet zakładania działalności gospodarczej w tak wielu krajach, dostęp do możliwości uczenia się obcych języków, możliwość zobaczenia niemal całego świata dostępna dla praktycznie każdego. Coś nie do pomyślenia dla poprzednich pokoleń-szczególnie tych zza wschodniej granicy Żelaznej Kurtyny.

1 Like

Tak, uważam, że ja i inni, tacy jak @jasen_lakic, bardzo się z tym zgadzamy. Szkoda, że szczęście lub „życie” zawsze musi się wydarzyć gdzie indziej, gdzieś niejasno, jak powiedział Milan Kundera.

Ale hej, jesteśmy przedsiębiorcami, więc jesteśmy przygotowani, aby cieszyć się pewną przygodą. Życie w XXI wieku jest wszystkim, ale nie jest nudne haha. Myślę, że nuda lub FOMO to jedna z największych obaw naszego pokolenia.

Tak, zgodziłbym się. 20 lat temu byłoby prawie niemożliwe, aby pracować lub otwierać firmy w 2-3 krajach jednocześnie. Mamy znacznie więcej swobody i możliwości niż nasi rodzice.
Faktem jest, że nikt nie przekazał nam tej wiedzy, więc stało się to raczej powoli … gdybyśmy mieli szczęście doświadczyć rzeczy, które dają nam świadomość wszystkich możliwości.
Widzę na przykład to samo w Serbii lub Chorwacji. Ludzie nie są świadomi wszystkich możliwości.
Przepraszam, używam tłumacza google :).

Kiedyś piękny głos dawał szansę na karierę, dziś w jednym programie telewizyjnym jest ich 10. Kiedyś studia dawały perspektywę i możliwości, dziś pracownicy w centrach handlowych wymieniają się skończonymi kierunkami. Kiedyś liczyła się prawda, dziś kontrowersja. Każde pokolenie ma swoje ułatwienia i nowe trudy. Obserwuje kilkulatki z telefonami i zastanawiam się- co przyniesie ich rzeczywistość, jak oni będą postrzegać swoje życie w wieku 30 lat.

2 Likes